WYLEWAM NIEDOSYT.
Pryskasz w oczy dezodorantem bólu,
I to w momencie, gdy miałeś zasypiać,
Jesteśmy królami łez, wypijmy za królów,
Przegrana runda z życiem. Porażka zbyt
szybka.
Smaruje się kremem własnych przemyśleń,
I czuję na twarzy pieczenie ogniste,
Spalone usta, właśnie umilkłem,
Sam siebie ranię. W tym jestem mistrzem.
Ze szklanki marzeń wylewam niedosyt,
Godziny mijają, on wciąż z niej ścieka,
Poddałem się. Kolejne w twarz ciosy,
Następne, które będę pamiętał.
Książki okładka zaprasza tytułem,
"Zobacz co w środku, nic nie poczujesz",
Zajrzałem. Ból, tam całe me życie,
Kłamstwem nażarty, buduję już trumnę.
Komentarze (6)
Smutno u Ciebie.
No strasznie smutny nastrój, nie poddawaj się, tak
jest najprościej, uśmiech przesyłam.
Lubię czytać Twoje wiersze, choć czasem są
takie...takie smutne, ich treść zawsze mnie przyciąga.
bardzo mocny a zarazem przemawiający wiersz... w ładny
sposób poprowadzony.... pozdrawiam...
"Ze szklanki marzeń wylewam niedosyt "- kupuję od
ręki.Trumnę niech zbudują mi inni.Pozdrawiam
Ważkie słowa popłynęły, po mistrzowsku oddany opis
życia, trudno wnikać obcej osobie w gląb tak
delikatnej materii. Dobry wiersz.