Wyrwane z całości... ku czci...
Dla wszystkich którzy kochają dopowiadać historie...
Było piękne, zimowe popołudnie.
Wstała i podeszła do okna.
Wszelki ruch na zewnątrz zamarł,
Zobaczywszy ją za czarną firanką.
Zwierzęta i postacie zwróciły swe oczy
Ku złotowłosemu dziecku.
Taka mała...
Taka niewinna...
Tak brutalnie skrzywdzona.
Dlaczego ona?
Bo kochała.
Kochała i była kochaną.
Miała w sobie tyle miłości...
A oni?
Zniszczyli...
Zabili, zabrali jej go.
Umarło w niej wszystko.
Chyba zrozumieli swój czyn...
Ale teraz nic nie zmienią.
Ona żyje, ale co to za życie?
NIczym roślina dopełnia zywota.
I na nic prośby, przebaczenia.
Roślina nie rozgrzeszy.
Jednak tylko ona wie
O tym małym promyku,
O tej iskierce,
Która ostatkiem sił
Łączy jej rozerwane serce.
Ona wie.
Wie coś, co kiedyś zmieni świat.
Lecz, póki co, milczy.
Kiedyś wiatr rozniesie wieść po świecie.
Kiedyś wody rozniosą nowinę,
Kiedyś ziemia tak to wykrzyczy,
Że Słońce rozpromieni się ze szczęścia,
Że ogień z lodem połączą siły
W przekazywaniu wieści.
Już wkrótce
Spełni się przepowiednia.
A narazie...
Tylko cisza gra z bólem rozerwanego
serca...
Może ktoś spróbuje wymyślić początek lub koniec tej historii? Czekam na mejle :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.