za chwilę świt
jeszcze
nie zbudził się świt
lecz zabrakło gwiazd
i ucichł szmer owadów
spokojne morze snów
zerwało się do odlotu
Stałem długo w oknie
dotykałem palcami zimnej szyby
chciałem
poczuć ostatnie tchnienia nocy
widziałem jak umyka mrok
i pierwsza
zbudziła się mgła
ubrała drzewa w fantastyczne kreacje
potem
otrząsnął ją wiatr
zaszumiał niecierpliwie
przekornie zakołysał do snu
i zaśpiewał w kominie
muśnięty
pierwszym promieniem słońca
autor
W.W.
Dodano: 2005-07-07 09:38:05
Ten wiersz przeczytano 563 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.