za pamiętanych
ile wycięto wczoraj kwiatów
i ile dzisiaj wosku spłynie
aby przychylić nieba światu
bo kto już umarł ten niech żyje
ile odjęto świerkom ramion
i ilu musi zginąć pieszych
aby obudzić własną pamięć
i za niepamięć się rozgrzeszyć
ile potrzeba matki ziemi
by nas utulić jednakowo
bo chociaż tacy być nie chcemy
śmierć się nie liczy licząc głowy
więc mnie nie skazuj na cmentarze
z prochu powstałem w proch mnie zamień
ile zostało czas pokaże
słów które się zmieniły w pamięć
Komentarze (7)
Świetnie przedstawione inne spojrzenie na tradycję.
Podlegamy owczemu pędowi i za to płacimy. Wszystko
wokół płaci. Wiersz daje do myślenia. Ile tak na
prawdę jest wartości w tym listopadowym święcie?
odbieram ten wiersz jak swoisty bunt przeciw masowemu,
ceremonialnemu odwiedzaniu cmentarzy - pod warunkiem ,
ze odwiedzamy groby w ogóle - jestem w stanie
zrozumieć, że nie wszystkim masowość taka może
odpowiadać... cóż zrobić taka tradycja.
Wiersz godny uwagi można przy nim chwilę pomyśleć.
Coś za coś.Z Twojego smutnego rozliczenia święta
zmarłych wyłonił się na końcu prawie testament.
bardzo dobry wiersz, zastanawia. pozdrawiam ciepło.
jakość tak nigdy nie spojrzałam na Święto
Zmarłych.Taki buntownik Jesteś wbrew światu i
tradycjom....
Wiersz dobry w odbiorze, z ciekawymi metaforami,
wzbudzający w czytelniku refleksje...