Za pięć razy po tysiąc tysięcy...
Jedno życie trwające dobę
Z którego część jest światłem dnia
Reszta czernią nocy przewlekana drogą
Usianą z wielokrotności pierwszej połowy
jednego życia
Dajac energię rodzi istnienie
Podtrzymując je jednocześnie niszczy
Siła jest wielka a światłość oślepiająca
Wietrzne podmuchy wywołyją grę świateł w
krainie lodów
Jest rodzicem dziewięciu braci i sióstr
Rodzeństwo pod wrażeniem mocy i potęgi
Pozostaje niezmiennie przy nim
Kiedyś być może nadejdzie czas
Gdy świetliste życie zostanie wessane
przez kosmos
I czas panowania zakończy się tragicznie
dla energii ogromu
Będzie to również oznaczało koniec dla
dziewięciorga
A z nimi umrzemy i my
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.