Za tobą goniłem
Miałem sen, a w nim to śniłem,
Że za tobą wciąż goniłem.
Przemierzałem lasy, góry,
Po raz pierwszy, po raz wtóry.
Przepływałem morza strony,
W małej łódce umoszczony.
Zdobywałem też jaskinie,
Nieświadomy o swym czynie.
Nawet kiedyś próbowałem,
Zrobić coś , co zawsze chciałem.
Czyli śpiewać głosem cienkim,
Takim jak mają panienki.
Ale ja mężczyzną jestem,
Który wielbi męskie kwestie.
A nie sny, które tumanią,
Oraz męska dumę ranią.
Nawet, jeśli to goniłem,
Za postaci części miłe.
Za te biodra krągłe niczym ,
Bank przyjaźnie powierniczy.
Za te piersi tak wzniesione,
Jak pomniki poświęcone.
Za te łono rajem zwane,
Tak lubieżnie uwielbiane.
Za te usta wciąż w czerwieni,
Jeszcze więcej bym docenił…
Ale ja nie jestem baba,
Która pada, kiedy słaba.
Lecz mężczyzną prostym jestem,
Co pokochał męskie kwestie.
A nie snów szatańskie dzieje,
Choć świat taki gdzieś istnieje.
Nawet, jeśli sen ów śniłem,
Że za tobą pogoniłem.
Komentarze (1)
Prawd to niezbita chłop to nie kobita, dobry wiersz
pzdrawiam