Zabójco...
Dzwonek do drzwi, otwieram…
I w bezruchu zamieram…
Nie chcę Cię widzieć, a mimo to widzę,
Przecież dobrze wiesz, że Cię
nienawidzę!
Proszę byś odszedł, ale na marne…
Zbieram kolejne punkty karne…
Za przeszłość, którą porzuciłam,
A co do Ciebie się pomyliłam…
Czy ważne czyja to łza?
Czy moja, czy Twoja, czy psa…
Ważne, że zadajesz ból sercu…
Twoja obecność jest nie na
miejscu…
Nie wracaj, bo przejdę obojętnie,
Czego jeszcze chcesz więcej?!
Wreszcie zatrzaskują się drzwi…
Lecz co to za ulga, gdy…
Wciąż pęka mi serce w szwach…
I nagle słyszę jedno wielkie TRACH!
Pękło, wytrzymać nie chciało…
Pękło, bo…musiało…
Okaleczasz....Czy nie widać tego strachu i tego cierpienia?! :(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.