Zabrałeś, ukradłeś...
Nie wiem już co powiedzieć...
Zabrałeś mi beztroskę.
Ukradłeś mi dzieciństwo.
Musiałam w minutę dorosnąć.
Później mnie zabiłeś...
Tak niewiele chciałam!
Tylko biec ze szczęścia (z tobą).
O nic nie pytałam...
Przy mnie,
mogłeś być sobą.
Idę inną drogą.
To nie takie łatwe,
na nowo się odnaleźć.
Być dzieckiem bez zmartwień...
Gęsta mgła, nie wiem jak
przysłoniła mi oczy.
Już nie powiem "ty i ja".
Już nic mnie nie zaskoczy.
Komentarze (2)
wiersz nieco nieregularny, prawdziwie melancholijny
wiersz bardzo smutny pelen rezygnacji..nie wiem kim
byl on i jaki byl ale na pewno jego slad w Twoim zyciu
gleboko pozostal..mimo ze smutno to ladnie,podoba mi
sie