ZACHARIASZU
Wśród gór wzniosłych byłeś najwznioślejszym
szczytem
W kołach Akademii, byłeś niezrównanym
wzorem
Koledzy i studenci skłaniali swe głowy z
zachwytem
Byłeś ich natchnieniem, i czcigodnym
profesorem.
Wśród wierzących braci, byłeś ręką co ich
wyżej wznosiła
Wśród potrzebujących byłeś skarbcem pełnym
dobrych rzeczy
Twa szlachetność i bezstronność była
wszystkim nam miła
Byłeś balsamem życia wśród krwawych i
niszczących mieczy.
Byłeś, dlaczego wśród nas dzisiaj nie ma
ciebie
Twe serce dziś już nie bije, odszedłeś od
nas nagle
Ziarna twoich nauk siałeś na tej dobrej
glebie
Dziś łódź twego życia płynie w dal pod
pełnym żaglem.
Ziarna twoich słów wyrosną, staną się
stokrotnym żniwem
Łańcuch tych co życie dali w półwiekowej
cennej pracy
Przyjmą ciebie w swe szeregi, bedziesz
głównym ich ogniwem
Bohaterzy uszanują ciebie, siądą wokół jak
rodacy.
Ostatni z cyklu na cześć prof. Łyko
Komentarze (5)
Ja żyję i wy żyć będziecie-wiersz poświęciny wielkiemu
człowiekowi.Jak zawsze piękny
Piękny hołd. (+)
Podziwiam te nenia, choć tytuł mnie zmylił, myślałem
o Ben Zaccharija, mężu Elżbiety, ciotki Maryji -
który w późnym wieku został ojcem.Profesora Łyko nie
znałem niestety.
Wśród gór wzniosłych... prof.Zachariasz Łyko pochodził
z Zakopanego, i pragnął zdobyć - szczyt najwyższy, ten
w niebie.Pozdrawiam
Wiersz znów poświęcony wielkiemu człowiekowi. Dziś
nawet po sąsiedzku mamy wiersze. Znamy razem tego
człowieka i obaj go cenimy.