Z zaciśniętymi szczękami
Tu rosną stuletnie lipy - aleja. Dzień
dogasa.
Adres w zasadzie zbędny, poznawalny w
znakach
ciężkich oddechów, oczu - pełnych pytań,
lęków.
Korytarze, drzwi, okna. Na drzwiach
napisano:
Wejść tylko na wezwanie! Czekamy
niecierpliwie.
Gdzie teraz jesteś Panie?
Szukając bezpiecznych miejsc, chowamy
spinki z biedronką, grzebyki, lustra
wszystkie.
Kiedy drzwi zamykają, otwiera się okno.
Dmuchamy na sine rączki, owijając
chustką,
a gardło zawsze pełne. Smutku precz!
Ustąp.
Z lękiem biec pozwalamy. W słońce, na
podwórko.
A czy rowerkiem pojadę?
Niedługo synku. Będziesz...
Wkrótce wszystko się skończy.
Mamo... już chcę! Prędzej.
Komentarze (64)
Piękny, subtelny wiersz. Nic nie poprawiaj. Serdecznie
pozdrawiam.
Dziękuję Państwu za czytanie i komentarze. dobranoc
Jak zagubiona w zamęcie cisza...
Czekaj też idę.) A którzy to nasi?
Catlerone - dawaj ten łuk, idę walczyć! O poezję bić
się mus!!!
trudny wiersz i zarazem ile w nim bolu pozdrawiam
A to już nie wiem..
lepiej gdzieś schowam.
(się:)
*strzeliłabyś
Nie strzeliła byś:)
Catlerone - ballady o białogłowej :)))
i wiesz Wiktor ma rację
Dziękuję wszystkim Państwu za czytanie i komentarze.
Mam świadomość co w tym wierszu jest jeszcze nie tak,
ale na obecną chwilę nie potrafię poprawic. Musiałabym
pisac całkiem od nowa, a że długo już przy nim już
ślęczałam, więc pewnie i tak wyrażenia tu zastosowane
by wracały.
Może kiedyś, za jakis czas ten temat w innym, bardziej
współcześnie skonstruowanym wierszu(o ile się nauczę
:))
Catlerone:))) bo łuk Ci zabiorę i zastrzelę!
Wiktorze dziękuję Ci. Wiesz, że ja Twoje komentarze
czytam z ogromna uwagą, myslę pózniej o tym co mi
piszesz, myślę.
Bardzo dobry wiersz Halinko. Szacunek wielki:))