Zaczekaj
Dziewczyno piękna
Odszedł twój kochanek
Zostawił smutek i rozpaczy czarę
Gdybyś wiedziała, że tak się potoczy
Cóż byś poczęła?
Ty Kwiatuszku złoty.
Chcesz już odchodzić?
Masz przed sobą drogę
Ja wiem, jest kręta, wyboista, stroma
Lecz tak nie można.
To, Za jakie grzechy?
Czy bóg to widzi?
Cóż to za odwaga
A może szaleństwo
Przecież to zniewaga
Dla miłości, którą rozpaliłaś w sobie
Przy odziana pięknem, nieboskiej urodzie
Ozdobiona złotem, Twych przepięknych myśli.
Nie ulegaj. Proszę, niech się to nie ziści.
Musisz być jak diament szlifowany
„czasem”
Obrabiany mądrością, mieniący się latem
Marne są ów słowa, które wypowiadam
Lecz zaklinam proszę, głośno Ciebie błagam
Jeśli nie ustąpisz.
Czymże jest ów cnota?
Co mądrością zwiemy?
Może to głupota?
Czymże zachód słońca rozpalony winem
Pozłacany pszenicą, malowany rymem
Może ja za Ciebie pójdę się położę i
Zmówię litanie może to pomoże
I niech wygra mądrość, rozsądek, nadzieja
Niech ocali Ciebie i da zapomnienia
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.