Zadręczą mnie te...
Zadręczą mnie te myśli krwiożercze
Wbijają się w umysł jak sztylety
Czuję spływającą krew po skroniach
Marzenia i plany – umierają
powoli...
Chwile te przeklinam w nieskończoność
Ileż ran jeszcze od nich otrzymam
Ileż krwi przez nie stracę, bo nie mogę
Wciąż ukrywać tego grymasu na twarzy...
Ty spokojnie i niewinnie patrzysz się
Na moje cierpienie, samej siebie
dręczenie
Nie zdołałeś mi nic powiedzieć
Od razu wbiłeś kolejny sztylet...
Dajcie mi już spokój, już więcej nie
zniosę
Już nie mam siły walczyć o poranek
Nie mam więcej miejsca na plecach
Na wasze zardzewiałe sztylety...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.