Zagłuszona krzykiem luster...
Jesteś tu tylko po to by ranić...
Wbić kolejny gwóźdź
W ciało pokryte bliznami...
Udowodnić jak bardzo jestem nikim...
Przygnieść ciężarem spojrzeń...
Zabić duszę nadmiarem brudnych słów...
Wkraść się w mój umysł i sprawić
Że nawet te martwe ściany
Mówią Twoim głosem...
A lustro niekiedy odbija Twoją twarz
Krzyczy i rozpada się
Na tysiąc szklanych łez...
Jesteś morderczynią
Karmisz serce słodkimi kłamstwami
Sztylet w dłoni pali Cię
I zmusza by zabić...
Ciemność Twego umysłu tak gęsta
Mogłabym przecinać ją ostrzem...
Jesteś moją zmorą...
Twoja dusza, zapach i zło nakazują
Więc milczę, wstrzymuję oddech i płaczę
Zagłuszona krzykiem luster...
Niebawem od dobra nie odróżnię zła
Którym mnie karmisz...
Nadejdzie dzień
W którym nie poznam siebie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.