I zagrzmiał znów Zygmunt
I zagrzmiał znów Zygmunt, obwieścił
nowinę, i poszła pogłoska w kraj taka,
Że na Tronie Piotrowym - mamy papieża,
rodaka,
I zadrżał komitet, bezpieka się wściekła,
sczerwieniał moskal ze złości,
Nie było już w kraju, smutnego człowieka,
nie było w narodzie wrogości.
Wybuchła idea niesporna, by naród
zjednoczyć upadły,
A każdy wówczas kto Polak, sumieniem
rządzić był władny,
Ruszył więc Polak katolik, i ruszył też ten
kto nie wierzył,
Duchem wolności natchniony, słowami
największego z papieży,
I szedł z godnością na twarzy, a w sercu
miał Boga - wyrocznię,
Na bramach zawisły sztandary, stanęły
tramwaje i stocznie,
Nie straszne mu były już tanki, nie lękał
się krzyży zawieszać,
Bo wiedział że Bóg czuwa nad nim, i ręka
Świętego Człowieka.
Ale okrzyk wolności niedługo, na ustach
mógł być bezkarny,
Bo stanął na straży generał, mający głos
wroni, mocarny,
Polała się krew robotnika, i Ojca łzy się
polały,
Na ziemię umęczoną historią, na los Polaka
zbolały,
I bronił lud niezłomnie, solidarności
ideałów wzniosłych,
Uzbrojony w myśl i słowa, w sercu Pasterza
wyrosłych,
A gdy walka dobiegła do końca, i kolor
zamieniły sztandary,
Ty nadal uczyłeś nas Ojcze niezłomnych
zasad wiary,
Prowadziłeś też inne narody, budowałeś im
mosty do nieba,
Jednoczyłeś ludzi, kościoły, byłeś tam
gdzie być było trzeba,
Teraz już nie ma między nami Ciebie, lecz
dusze nasze nikt nie zmieni,
Bo Ty Ojcze Święty, oblicze odmieniłeś
tej ziemi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.