Zakalec
Wielkie miasta są jak ciasta,
Konsumujesz i obrastasz,
W ciężkie fałdy dobrobytu,
W narkotyczny szał popytu.
Jesz łapczywie jak w nałogu,
Odurzony chemią smogu,
Ciężkostrawne jak malaga.
Długo potem pali zgaga.
Kłują pospolite grzechy,
W podniebienia jak orzechy,
Ktoś pociągną gdzieś za cyngiel,
Topi w dzieciach smutki singiel.
Płynie słodki „news”,
nowinki,
Te prawdziwe to rodzynki,
Aromatem nas wykańcza,
Mechaniczna pomarańcza.
Szklane domy, stal, tłum gapi,
W slumsach walka, w pubie japi,
Napęczniały bezmiar keksu,
Bez refleksji, bez kompleksów.
Para bucha z city tygla,
Truje żuka, truje szczygła,
Dzisiaj powiem – miast bywalec,
Magapolis – to zakalec.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.