Żałosne moje wołanie
Żałosne moje wołanie
Mój smutek wydam w niebiosa
Żałosne dziś moje wołanie
Chcę tylko poczuć wiatr we włosach
Niech znowu me oczy zaśmieją się Panie
Dlaczego me ciało wciąż niedomaga?
Tak wielką niemocą splątane
Powiedz będzie jeszcze we mnie odwaga
Co jeszcze złego się stanie
Myśli me tak rozszalałe
Wspomnieniami Do chwil radości
Gdy poranek uśmiechem witałem
Panie! dosyć tego okaż odrobinę litości
Wiem to znaki od Ciebie
By jutro lepszym się stało
Lecz daj mi chociaż chwilkę wytchnienia
By znów serce się moje zaśmiało
Czy głos mój do Ciebie już nie dociera?
Ogromnym smutkiem me życie płynie
Proszę niech nastanie nowa era
Lepszym dziś dla mnie spłynie
Myśląc o mej duszy, co wędruje w granice
niewiadomego,
Jak przygotować ją w podróż w nieznane?
Czy dalsze życie zostanie smutkiem-
dlaczego?
Kiedy lepszy znak od Ciebie dostane
Zasypiam czy oddaję się ciemności
Usłyszę jutro mego serca bicie
Czy dalej żyć będę w bezsilności
Chcę zostać jak kocham to życie
Ciało me już w bezsilności
Oddech szybszy cięższy się staje
Gasnę za szybko krzycząc litości
Lecz nikt odpowiedzi nie daje
Na twarzy grymas boleści
Choroby, co w ciało wkroczył
Widzę piękne światło czuje jak mnie
pieści
Jakby jakimś carem mnie ktoś zauroczył
Nie czuję już bólu żadnego
Oddaję się w ręce Twoje mój Panie
Na koniec ostatnie pytanie dlaczego?
Tak szybkie jest Twoje wołanie
Czuję ciepło jakby dotyk Matczynej dłoni
Me serce Tobie oddaję
Już rydwan wieczności do mnie goni
I duszę w Twe ręce bo już się nie boję
Mój Boże
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.