Zapomniana sukienka
Urwała się z wieszaka
I z szafy wyfrunęła
Różana lekka chmurka
Powietrzem się nadęła
Jak balon
co z szyfonu
Uszył go niegdyś krawiec
Przez wpół otwarte okno
Zbiec chciała...
Jak latawiec
Zanęcił ją blask słońca
Tak dawno
Niewidziany
Polecieć zapragnęła
Na skraj
leśnej polany
Gdzie niegdyś
Na kobiercu
Utkanym z miękkiej trawy
Leżała rozmarzona
Bez tchu
I bez obawy
Piękno i czar swój niezwykły
Prezentowała godnie
Bo publicznością były
Przystojne
Męskie
Spodnie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.