*zaprzepaszczone
na łóżku naszym zbożem malowanym
w satynowej pościeli z bzów
twój usmiech
odbijał się naznaczony
łzami w puzzle poukładanymi
ja- niewinnym pocałunkiem
szczęście składałam
ty- śpiąc, okradałeś
każdy kolorowy szept miłości
stój
to ty zdradzałeś mnie
z gwiazdą dnia
obijając jej czułość
o naszą noc
ty tak dobrze koiłeś jej sny
lecz to ja- sama skazana
na szarobłękitne lustro
ja sama zagrałam
nieskończoną
chwilę serca ballady
ja sama oddałam sie
księżycowi
(...)
teraz gdy
juz wszystko zaprzepaszczone
dalej idź...
20-03-2007r.
heh gdy pisalam ten wiersz. a bylo to łuuu dawno, towarzyszyly mi tak przerozne uczucia ze nie potrafie ich nazwać...złość...smutek...rozpacz ehh zwykle banaly.... Ale cale szczescie dawno odeszły, teraz jestem szczęsliwa. Dziękuje wam....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.