Zasapani
Mógłbym odstawić to co mi szkodzi
Ciebie rachunki wódkę i pracę
pewności nie mam czy o to chodzi
aby spróbować żyć tu inaczej
Mam płuca zatkane poszytym związkiem
w oczach naloty w sercu narosty
inaczej wybrać w swym życiu mogłem
z ciężaru garb a mogłem być prosty
Choroba tak wielka ot sedno sprawy
gdybym chciał wyciąć co we mnie zdrowe
zaszły by wówczas pewne obawy
że nic bym tu nie zostawił po sobie
Mógłbym teorią przechodzącą w mity
która oddziela się od rzeczywistości
ksiądz przy ołtarzu dał na to kwity
byśmy tarzali się w swojej miłości
Miłość ma fazy etapy pod punkty
od zauroczenia przez ślub aż po kłótnie
ma też opady, wzloty i rundy
kwitnie zielenią, podsycha i żółknie
W tym wszystkim MY wystawieni światu
wciąż niezniszczalni lecz poturbowani
właśnie skoczyliśmy z poprzedniego etapu
do rundy kolejnej gonimy zasapani
Komentarze (2)
Ciekawa refleksja.Pozdrawiam:)
Wiersz mi się podoba zwłaszcza te zwrotki o etapach
miłości. Popraw jedynie błędy bo trochę ich masz:
podpunkty, zaszłyby):))