Zasiadka na łanie
Napadłe serce kołacze, ugięte żądzą
wspomnienia
Nijak nie mogę inaczej, zaklinam jej nów
istnienia
Pamiętnym rankiem wiosennym, cudu maja
wstawaniem
Gdym wybrał się zasadzić, na płowe,
bezbronne łanie
Jeziorko szumiało barwami, łagodząc surowe
wisiory
Boru ? który złym cieniem, jeziorka dotykał
kolory
Przywarły w trzciniaste okowy, przewiłem
oczyma obrazy
Naglem zakątkiem głowy, wyźrenił falban
rozmazy
Wiły się w drzew gęścinie, rosnąc co krok
ostrzejszą
Hasały w krzewów zrębinie, bliższą i coraz
bielszą
Wysnuła zwiewne stopy, malując pejzażem po
trawie
Zbliżała się do jeziorka, zamarłem w pełnej
obawie
Cichość zstąpiła kurhanów, w jeziorku,
borze i trzcinie
W mej głowie niczym poeta, plótł pająk o
tej dziewczynie
Komentarze (3)
Świetny pomysł na Twój 'styl katanowski':)))))
Chcesz czy nie jesteś oryginalny:)Wiersz super.
Pozdrawiam:)
Pięknie napisane. Gratuluje stylu i wyszukanych słów.
Kiedyś pewne wydawnictwo mi napisało za coś podobnego
tak: "za wiersze dziękujemy, ale nie decydujemy się
na ich publikację, gdyż są zbyt archaicznie napisane"
Nie poddawaj się, pisz w ten sposób, bo fajnie mieć
wieszcza w dzisiejszych czasach:) Pozdrawiam
No pięknie, jak w Świteziance;), tylko, że tu w stylu
Katanowskim.