zaskrzypiało i zawyło...
zaskrzypało i zawyło
słońce w mroku się chroniło
powracały już furmanki
blask świetlików falą krzyku
wszechobecny pożar czasu
skrajem lasu władca strachu
cień i bies jak pan i sługa
przybywali by w pokorze
kroić przestrzeń nocy nożem
przybywali by przed zmrokiem
okryć sferę krwawym krokiem
by w słonecznych barw agonii
nocy wznieść świetlisty pomnik
zachód biesem
cień jest cieniem
co podąża z snów powiewem
starca koniec życiem dziecka
życie dziecka skrajem końca
nieskończoność tej historii
nieskończona podróż słońca
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.