Zaszufladkowany przez własne organy
na pewno jestem bliżej ciała
niż wkurzające komary
które są wiecznie pijane
(pijąc moją krew
wpadają w alkoholizm)
kiedyś
miałem temperament
z pianą na ustach
szczekałem na ludzi ptaki
na wszystko co się rusza
dziś mam to gdzieś
jedno odchodzi drugie przychodzi
na razie są tylko zmarszczki
kaca i trypla nie liczę
można wyleczyć
w życiu dużo straciłem
zęby układy kochanki
zostały kredyty
i wmurowana szczęka
ale do rzeczy
nie będę wywracał
bielizny do góry nogami
powiem wprost
przyszła do mnie miłość
pokazała język
i poszła
trudno
jutro msza
muszę nastroić organy
Komentarze (46)
Renata Sz
Powoli stajesz sie moja inspiracja, pozdrawiam:)
No cóż, różnie to można się szufladkować,
jakże ironicznie do życia podchodzić,
swoje organy do pracy ciągle szykować,
na dodatek chcieć o tym fajny wiersz spłodzić.
Pozdrawiam życząc miłego weekendu :)
waldi1
Ja za to z fajniejszym wstalem:)
M.N.
:))
:))To się nastroiłam uśmiechem.
:))
Regiel
Przekaze Twoje slowa pani mego zycia niestrudzonej
wenie, klaniam sie.
Wiktor
A drocze sie tak z miloscia, od lat zadne z nas nie
zmienia swojego stanowiska, dbajac o to zeby bylo
zawsze wesolo, pozdrawiam
Czasem życie to jedna wielka farsa... ale organy
zawsze muszą być nastrojone.
:)))
Zosiak
Noe wreszcie Ciebie rozbawilem:))
Najka
Organy jak organy, wazne zeby bylo gdzie grac:)))
Maciek i Marcepani
Klaniam sie:)
Masz zdrowe podejście do życia :)
Nie ma się co przejmować,
kiedy dobrze nastroisz organy,
albo zagrasz na organkach,
na pewno zrobisz wrażenie
na... parafiankach ;)
Na mnie już zrobiłeś :)
dziś z fajnym uśmiechem pójdę spać
Anna
A to zalezy od instrumentu:))