Zegar
Gdy zegar dwunastą wybija
ja słyszę twój śmiech.
Ocieram załzawione oczy,
bo wiem, że to sen tylko.
Kolejna nieprzespana noc
z głową pełną Ciebie.
Szczęśliwy byłem,
gdy choć na chwilę Cię miałem,
ale wiedziałem, że
mną próbujesz wyleczyć się z miłości.
Grałaś ze mną w „miłość”,
uważałaś że to tylko zabawa.
Musiałem udawać, że czuję to samo.
Byłaś dla mnie światłem,
które oświetlało drogę i ciepło dawało.
Chciałem Ci przybliżyć nieba
gwieździstego,
płatki kwiatów chciałem pod nogi Ci
rzucać.
Nadal chcę.
Lecz ty powiedziałaś, że dłużej nie
możesz.
I straciłem Ciebie tamtej nocy.
Miłość we mnie narasta z dniem każdym.
Wypowiedz jedno słowo,
a sprawię, że łąka wyrośnie u stóp
twoich.
Sprawię, że morze się rozstąpi,
jeśli tylko zechcesz.
A ty chcesz po prostu czas cofnąć,
ale jak to zrobić?
Wiedzą to tylko tam, po drugiej stronie
zegara.
Nadal oświetlasz mi drogę,
ale światło już nigdy nie będzie ciepłe.
Wszystkie drzwi i okna niegdyś otwarte w
sercu twoim,
są dla mnie zamknięte.
A ja nadal kocham Cię.
z każdym dniem coraz bardziej.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.