Zielony Uśmiech Prawdy
ta uśmiechnięta pani za zielonym szkłem
spogląda wciąż na mnie z ukrycia butelki
może myśli że myśli za mnie?
na przykład wykrzyknikami
zakrzyczanymi ciszą marzeniami
może myśli że ja spoglądać mogę
i widzieć zawartość
przez jej przejrzystość szklaną
i czystość zieloną?
nie wiem
no cóż
może w końcu powinienem spróbować tej
pani
bo przecież nie musimy tak trwać
banalnie
i bez wyobraźni snuć opowieści
o podróży na drugą stronę zielonego
szkła
przecież w końcu możemy wybrać się razem
poza nazwane marzenie
poza ciemne światła i poza blade cienie
na takiej wyprawie banalnej i śpiącej
możemy śpiewać głośno
o zielonej szklanej głuszy
tej metaforze zielonego pustkowia
możemy krzyczeć że umiera pióro
i rodzi się pijany ptak
bo ta pani ma w sobie tyle piękna
że mogę je zobaczyć
i tyle takiej prawdy
która mogłaby mniej boleć
że wybiorę się z nią niemal wszędzie
gdzie zdoła mnie zaprowadzić
„Zielony Uśmiech Prawdy”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.