Zimowa Afrodyta
Narodziła się wraz
Z pierwszym śniegiem
Wirującym na dworze
I w Twojej głowie
Narodziła się w zimowy czas
Kiedy szybkim krokiem,później biegiem
Wracałeś do domu o późnej porze
Jej piękna nie ująbyś w żadnym słowie
Szczupła, wysoka, z licem śnieżnobiałym
Szłą, patrząc gdzieś w dal
Jakby była ze śwaita innego
I te oczy...w dal patrzące...
Stanąłeśw niemym zasytgłym zachwycie
Ona na Ciebie spojrzała
Obojętnie, jak na wielu ludzi
I nagle zniknęła wśród płatków śniegu
Teraz co roku o tej samej porze, marząc o
niej skrycie
Idziesz w to miejsce, gdzie Twoje serce
zabrała
I czekasz, aż Twój żar tęsknoty ostudzi
Spojrzeniem obojętnym, wśród płatków
śniegu...
*dla Ciebie*
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.