zjadam depresję...
Zjadam depresję
jak chleb codzienny.
Na chlebie siateczka pleśni.
Depresja przeterminowana.
W biegu wychowując
nie nauczyliście mnie otwartości.
Zwracam kłamstwami,
których mnie nauczono.
W zasięgu dotyku
ręce złożone do Boga,
bezszelestne łzy,
zachrypnięty głos:
Pomóż mi!
autor
ala2
Dodano: 2007-07-03 12:07:41
Ten wiersz przeczytano 445 razy
Oddanych głosów: 13
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (7)
swietny wiersz, nie zawsze musi byc autopoezja,
prawda? a tak przy okazji gratuluje swietnego opisu!
masz calkowita racje. piekne metafory, niesamowity
horyzont wyobrazni-i tego ci zazdroszcze. doskonale:)
...to zasyp szybko..ten dołek....słonko świeci...
i wołanie jakiś Anioł usłyszał
przybiegł, przytulił, ukołysał...
depresję szybko oddalił
światełko w tunelu zapalił :)
eh ta dpresja... jest straszna :(
ulżyj, gdy taka potrzeba chwili, w każdej formie
wszystko dozwolone by oczyścić duszę, wiersz bardzo
wzrusza.
..depresja zjadana z pleśnią ..!? ../...ona raczej
jest okruchem jednym z wielu..nigdy nie zdąży
spleśnieć...niestety.Jest na stole obok noża
miłości...niemożliwe jest uciąć jednym
cięciem.Codziennie żywi ciało i karmi swoim
zakwasem....to jest mój obraz depresji ...każdy ma
swój.Wiersz mówi o chorobie której jest coraz więcej
wśród nas szarych zjadaczy chleba...:>
Wiem co to depresja-może nie na swoim przykładzie-ale
bliskiej osoby.To straszna choroba.Ale czasem miewamy
doły-z których,po prostu się wychodzi...
Ciemna głębina depresji to okropne miejsce... jak mogę
Ci pomóc? Gdybym umiała, jednym słowem, ciepłym
gestem... jest źle, ale dlaczego tak musi być?
Nauczona kłamstwa, braku otwartości jesteś... ale w
tym wierszu właśnie przełamałaś granicę i może właśnie
tak nauczysz się na nowo być prawdziwą szczęśliwą
kobietą? Oby... ja będę trzymała kciuki, bo nie mogę
patrzeć jak się męczysz, ten wiersz ma w sobie tyle
goryczy, musisz sie jej pozbyć! Życie przecież potrafi
być kolorowe...