Zjawa na polanie
Bzu zapach ze snu budził,obłok księżyc
tulił
Gdy wyszła na trawnik w perłowej koszuli
Letnia to noc była i tak lekko mglista
Gdy tak stała pod niebem taka jasna jak
iskra
Świetliki fruwały obok niej wesoło
widok był to czarowny gdy rękę swą białą
kładła na swe czoło
Widać było westchnienie w jej szmaragdu
źrenicach
Lekko twarz swą zmarszczyła i zgasły jej
lica
Nic już nie widziałem
pustka do koła
nic nie zaszeleści nic już nie zaszumi
nikt już nie zawoła
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.