Zjeść konia z kopytami
W brzuchu mi burczy z głodu umieram
Skąd mi się wzięło to powiedzenie
Że z kopytami konia zjem teraz
Przecież koniny ja wcale nie jem
I te kopyta to jakaś kpina
One w ogóle są niejadalne
Czy to możliwe takie coś wcinać
To powiedzonko jest nienormalne
I zamiast zrobić śniadanie sobie
Śmiesznie próbuję się z tym uporać
Szukam wyjaśnień w mej pustej głowie
W końcu nadeszła obiadu pora
Są więc bez sensu te rozważania
Nie strawię przecież całego konia
Przez niego jestem wciąż bez śniadania
A do wieczora mogę już skonać
Komentarze (70)
ups kiszki marsza grają ;)
Stare powiedzenie "Zjeść konia z kopytami" jest
powszechnie znane i często używane. Kiedy "kiszki
grają" i w brzuchu burczy, odczuwamy ssanie. Nie mogąc
na innych czynnościach się skupić, chce się jak
najszybciej coś na ruszt wrzucić, by zaspokoić głód,
bo Polak głodny jest zły jak osa i kto mu stanie na
drodze tego pokąsa ;))
Chciałoby się powiedzieć "Koń by się uśmiał" ale
głodnemu nie jest do śmiechu, gdy żołądek ma pusty.
Uhahana, serdecznie pozdrawiam :)
Obawiam się, że jak konie wiersz przeczytają,
to im kopyta ze śmiechu poodpadają...
Fajny, zabawny wiersz. Serdecznie pozdrawiam
życząc miłego dnia i udanego tygodnia :)
:D
Zosiak -
JoViSkA nie wyciągnęła kopyt tylko wzięła się do
roboty :D:D
w pracy jestem, ale zerkam tu ukradkiem czy aby ktoś
kolejnego plusa nie dał przypadkiem hahahah....ale
mnie rozbawiłaś z tymi kopytami...śmieję się pod nosem
jak wariatka :D:D Dziękuję ślicznie i pozdrawiam
milutko :))
anna - dziękuję i życzę miłego poniedziałku :)))
pomysłowy wiersz.
Reszta, za Mariat.
Dziś JoViSkA gdzieś przepadła.
Nie mam wątpliwości cienia...
Na śniadanie konia zjadła
i 'kopyta wyciagnela'.
lakiluk :))) Pozdrówka! :D
mocne, konkretna poezja, do mnie to przemówiło
Drogi Bodku cieszę się, że Ciebie rozbawiłam :))
dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)))
Ale Ulu dałaś "czadu",
będę śmiał się do obiadu
jutrzejszego, dłużej jeszcze,
wciąż się śmieję, nic nie zmieszczę.
Konina nawiasem mówiąc jest super smaczna.
Podziwiam Twoją płynność pisania i pomysłowość.
I to by było na tyle... :)
Serdeczności jak zwykle :)
Dziękuję Marysiu za pochwałę...oczywiście kiedy będę
gotowa, a czuję, że już niedługo, to na pewno spróbuję
swoich sił w podanych przez Ciebie gatunkach...:))
Pozdrawiam cieplutko z radością :)
Już z przyzwyczajenia rzucam okiem na dobór rymów i
jestem zadowolona, że masz już te problemy za sobą.
Teraz - jak czas pozwoli, to próbuj poszczególne
gatunki = sonet, limeryk, sestyna, villanella i inne.
Elenko dziękuję ślicznie :)))
Buźka! :* :))