Złamana obietnica
Kiedyś coś Ci obiecałam,
lecz słowa nie dotrzymałam..
Na nic nie patrząc żyletkę wzięłam
I po nocach płacząc ręce sobie cięłam..
nie czułam bólu nie straszna była krew,
Liczyła się ulga i stado lecących mew..
Znów byłam sama, bez żadnej pomocy,
Może dziś zginę? Zawsze chciałam umrzeć w
nocy..
A Ty nawet nie zapłaczesz na moim
pogrzebie,
Gdy moja dusza będzie już w niebie...
Na lewej ręce wyryte Twe inicjały,
Bo inne sposoby już mi nie pomagały.
Nie zważałeś na prośby, które do Ciebie
wołały,
Nic nie dawał płacz, ani słowa, które
błagały.
...Ja zapomnę, ale rany zostaną...
Komentarze (3)
Czytając ten wiersz...pomyślałam o sobie...niestety
coraz częsciej sięgamy po żyletkę myśląc,że ona
rozwiąże nasze problemy...a jesteśmy w błędzie:/
Wiersz smutny,dramatyczny,ale podoba mi się
Bardzo dramatyczny wiersz..az sie wystraszylem..Co ty
dziewczyno ze sobą wyprawiasz...? Trzeba zyć,nie
zyjesz tylko dla siebie,ale dla wszystkich...sama
sobie zycianie dałas,byś je odbierała...Pomyslalaś co
czują inni?Pozatym ladny wiersz..
Krew, niespełniona miłość i podcinane żyły. Tak wiele
młosych ludzi radzi sobie z problemami za pomocą
żyletki. A może by tak znaleźć inny sposób? Wiersz
niezły.