Złotomgnienie
Wpadła do mnie na chwilę, nie dłużej
- tak mówiła. Czyż uwierzyć miałem?
Cała w złocie, w płomiennej purpurze,
pewna siebie i spragniona szaleństw.
Coś wspomniała o wietrze, flirciarzu
tym, co ciągle podrywał jej ciuszki,
gnał przed siebie i miał w sobie pazur,
który w sercu zbyt głęboko utkwił.
Z końcem lata zrodzone uczucie,
dla niej, rudej, w słonecznej odsłonie,
trwało wietrznie, dopóki nie uciekł
i zostawił, gdy zaczęła szronieć.
Uwierzyłem, czemu miała kłamać.
Listny pożar potrafi rozpalić,
lecz zadurzyć się w niej, chociaż
barwna?
Z moim sercem wciąż w zielone gramy.
Komentarze (36)
Klimat super! Coś zostawiasz w domyśle Możemy sobie
dopowiadać.(+)
Pozdrawiam:)
I tak się bawi jesień ;)
Pozdrawiam Mariuszu :)
...
pachnie sobą
cudownie ❤️
i przyszłością
do której obawiasz
się zbliżyć
wystarczy zrobić krok
we właściwym kierunku
...
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego dnia
ognista dziewczyna, czy jesień?
Uroczy powiew piękna. Pozdrawiam serdecznie z
podobaniemi uśmieczhem:)
Cudny wiersz, z zieloną puentą, której kibicuję cała
sobą:)