Złoty ptak
Gdy kawę Bóg wylał na niebo wieczorne,
Już zapomniałaś gdzie gwiazdy
rozproszone,
Rzucone w niepamięć marzenia struchlałe
I kwiaty na dłoniach myślami stworzone.
Rzuć wszystko w ogień, niczego nie
żałuj,
Spal swoją przeszłość, cóż dla ciebie
znaczy
Te kilka słów głupich, uśmiechów
fałszywych?
Zrób to właśnie teraz, by nikt nie
zobaczył.
Zamknij mi usta, zabroń mówić prawdę,
Zamień na stal ciepło, wykuj ostrze
noża.
Jesteś przecież wolnym szczerozłotym
ptakiem
Niestety zbyt ciężkim, by wzbić się w
przestworza.
Komentarze (1)
a tu mi się podoba stopniowanie napięcia, rosnące
wyrzuty... dobre.