Zły nastrój?
Och jak łatwo zepsuć nastrój!
Wyjść nie wracać to znów wrócić
Krzycząc, wszystkich przeklinając,
Jakby chcąc się zawsze kłócić
Och jak świetnie się wyrażasz
Jeśli chodzi o przekleństwa.
Zawsze szukasz tych najlepszych
Rzucając je do powietrza.
Och, tak miło jest wyrzucić
Z ciała swego wszystkie żale,
Przelewając potok myśli
Tym, którzy nie chcą ich w cale.
Och, tak pięknie jest spoglądać
Z oczu pełnych nienawiści
Na pospólstwo twego domu:
Przepełniającej boleści
Och, jak świeżo pachną kwiaty
Gdy połamiesz świeże liście.
Łodyg kłęby w dym obrócisz,
Owocowe zerwiesz kiście.
Och tak łatwo w proch przemienić
Ciszę, spokój ludzi wolnych.
Gdy wytrujesz mój optymizm
Zacznę katować postronnych
Ludzi. Winnych swego bytu,
Nie planowanego wcale.
Złość zakaża otoczenie,
Nie zważając na zamiary.
Ale kogo to obchodzi?
Kto chce słuchać moich krzyków?
Ma psychika jest zbyt miękka,
Nie wytrzyma więcej syków,
Splunięć jadem dyskomfortu
Opiewającym te słowa
Nie żałuję tego błędu
Ale, do kogo ta mowa?
Och, czyż wena uwięziona
Na lat tyle i miesięcy
Eksplodować musi tonem
Tej rozpaczy i boleści?
Może jest to już ostatni
Przebłysk sztuki, która płynie
Z ran krwawiących i rozdartych
W koralowej jarzębinie,
Stanowiącej kwiat umysłu
Którym dziś się posługuję?
Bo tak łatwo zmyć jest miłość
Kiedy człowiek się źle czuje.
I tak łatwo zepsuć życie
Słowem ciężkim, ołowianym,
Jak rtęć płynnym, metalicznym,
W swej prostocie zakochanym.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.