Zmęczony Anioł
Żeglował Anioł
- skrzydła rozpięte wiatr porywem gnał.
Słońce śmiało się pięknie
rzucało złotych refleksów blask.
W pierzastej bieli
skrzyło confetti, fosforyzował świat...
Potem chmurzaste z deszczem dni przyszły
z szarością dnia.
Skrzydła anielskie
- żagle rozpięte
- targał je wichru szał.
Anioł miał w oczach światło upięte
a w duszy żal.
Za horyzontem czeka nadzieja,
lecz skąd ten szkwał?!
W piórkach starganych morskim kaprysem
blask serca drżał.
Obeschną piórka,
skrzydła do nieba
z dumą wystrzelą znów.
Anioł nie może opuszczać dłoni,
wracać do snów...
Komentarze (5)
wiersz niesamowity i super pointa...pozdrawiam
...ciekawe, ciekawe, dające do myślenia...
Anioł może zdąży do tej nadziei, może starczy mu sił,
niech wierzy, wiara wspomoże skrzydła, pozdrawiam.
i anioł może się zmęczyć życiem...
pozdrawiam
"Anioł nie może opuszczać dłoni,
wracać do snów..." Wciąż mnie zastanawiają te wersy.
Czy znaczą to, o czym myślę, czy może coś zupełnie
innego? Podoba mi się. Gorzki jak morska woda.