Zmierzch kozaka
Pani mi mówi jestem stary
pani nazywa mnie suwakiem.
A nie tak dawno jeszcze przecież
byłem młodzianem i to jakim.
Znała mnie cała Praga Północ,
Praga Południe i Śródmieście.
Ja w pojedynkę, że tak powiem
rządziłem wtedy w moim mieście.
Pani mi mówi żem łamaga
że pamięć mi już figle płata.
A ja pro pani jakbym dzisiaj
pamiętam nawet szkolne lata.
Pamiętam śpiewy, mordobicia
z kopytem w dłoni swe parady.
Dziś takich sztuczek już nie robię
coś mi przeszkadza nie ma rady.
A pani wciąż mnie się tak czepia
wmawiając przy tym, że jest żoną.
Ja pani przecież nie znam wcale
mam gdzieś frajerskie pani grono.
Alkohol mówisz łachu jeden
zrobił w mym mózgu spustoszenie?
Szare komórki mi powiadasz
zwinąć mi mieli te jelenie?
Mnie jeszcze w życiu nikt nie skubnął
tym bardziej znaczy się swojaki.
Przecież mnie tutaj wszyscy znają
i wiedzą kozak ze mnie jaki...
Suwak – od powłóczenia nogami
Komentarze (19)
Pięknie prowadzony wiersz - fajny klimat.
celnie i dowcipnie przedstawiony zmierzch kozaka.
Dobry wiersz w znajomym tonie pisany, melodyjny i
dowcipny,
Z przyjemnością przeczytałam:)
Wiersz mnie rozśmieszył,choć w tematyce jest
"samotność",trochę dałabym inną:)bardzo zgrabne
wersy:)