W znudzonym umyśle dewicja...
Mam pomysł kochanie!
w ponadczasową zawiesinę uczuć
wbijemy osiowy kołek- tak dla zabawy,
pokręcimy nim we wszystkie strony
by ranę poszerzyć i zamoczyć
plugawe palce w mieszance żółci i
nasienia.
Czujesz podniecające mrowienie pod
źrenicą?
Popatrz upadły anioł!
Zdejmij mu skrzydła a ja zedrę aureolę,
zostaniemy cesarzami przestworzy...
...ale on długo kona... chodź przebijemy
mu serce włócznią, zrobimy dobry
uczynek...
A teraz na całego!
Wiąż pętle, a ja pozbieram grzechy,
powiesimy się na bramie raju,
a krucyfiksem przetniemy sobie brzuchy
- szczypta dramatyzmu z naszych ustach
drzemie!
Ubrudzimy boskie nogi naszą krwią i
trzewiami!
Zobacz święty Piotr ucieka,
a za nim pozbawione dziewictwa
szare anioły pełzną w błocie...
zboczeniec.
Gdzie do cholery Bóg?! Już mi szyja
drętwieje!
O idzie... ze sznurem na szyi i rezygnacją
w oczach
rzuca się w karmazynową rozpacz...
… mięczak…
I po co nam to było kochanie?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.