Zorza
Wpatrzony w ogień, zadumany,
z pamięci przywołuję moich,
tych co odeszli, czas ich zamglił.
A w sercu ciężko. Na myśl boli.
Powracam w każdy szczegół życia,
w wątki dzieciństwa i młodości,
i postać matki jakbym widział,
a po policzku łza się sączy.
I odczytuję ojca sądy,
jak żyć mam, aby było dobrze.
I postać babci, która grąży
myśli w modlitwie, by nie pogrześć
wiary. Do Boga zaprowadzić,
przekazać cenne życia credo.
A wokół znicze. Płyną ślozy.
Listopadowo. Smutno czegoś.
Komentarze (48)
Ciekawie, ze wspomnieniem i powrotem do ojców naszych
i tradycji. Pozdrawiam :)
Mariuszu, przeczytałam Twój wiersz pełnym głosem moim
Bliskim, śpiącym spokojem.
Z maleńką korektą, nie pogniewaj się. "Ślazy" -
kwiatki, zamieniłam na - "ślozy" - łzy. Jeśli
zagmatwałam - wybacz.
Pozdrawiam :)
"Boże któryś nam kazał, czcić Ojca i Matkę,
to żywych obowiązek, zapalić Wam lampkę.
Niech ta pamięć trwa wiecznie, naszym dobrem będzie,
niechże ten dzień refleksji, tu pisze orędzie."
Pozdrawiam Mariuszu piękny wiersz.