Zrobiłem to...
Obudziłem się z myślą, żę to jest ten
dzień
dzisiaj to zrobię
zrobię to, choć wiem, że to nie będzie
łatwe
myśl ta nie była wytworem chwili
szalonym impulsem, efektem przypadkowego
połączenia synaps
dojrzewała i nabierała coraz wyraźniejszych
kształtów
z każdym dniem stawała się coraz bardziej
realna
teraz stoję z nożem w ręku
największym jaki mogłem znaleźć
w jego ostrzu odbija się moja twarz
determinacja zwężyła moje źrenice
spoglądam na nią
leży bezbronna i nieruchoma
teraz nie mogę się wycofać
biorę głęboki wdech i pewnym ruchem ręki
nacinam jej skórę
wbijam się coraz głębiej
kolejne cięcia następują jedne po
drugich
delikatna powłoka ulega kawałkowi stali
łzy napływają mi do oczu
płaczę
słone krople spływają po moich
policzkach
świat się rozmazuje
nie przestaje ciąć
kontury otoczenia tracą ostrość
noż jej nie traci
kilka ostatnich mgnięć ostrza i
skończone
uśmiech wykrzywia mi usta w diabelskim
grymasie
zrobiłem to
tak...
Boże jak ja nie lubię kroić tej
cebuli....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.