Zwykła potańcówka.
Nie ma to jak potańcówka w barze
Dlatego jak mogę zawsze tu przyłażę
Lubię sobie potańczyć i wzmocnić
kielichem
Dziś przyszedłem sam, czasem z Krzychem
Widzę jakąś kobiecą postać w oddali
Stała w gronie osób, wszyscy się śmiali.
Jestem dość wysoki i widzę z daleka
Ona rzuciła wzrokiem ( nikt na mnie nie
czeka)
Oczy, te oczy błyszczały ciekawie
Ja sobie myślę, to sen na jawie
Już mówiłem tańczyć lubię, więc
podchodzę
Czy zechcesz zatańczyć- jej słodzę?
Ona spojrzała na mnie uśmiechnięta
Nie teraz, jestem już trochę padnięta,
Jest mi bardzo przykro niestety,
Teraz to ja muszę iść do toalety.
W mordę, trudno. Stanąłem przy barze
Drugi raz do niej, więcej nie podłażę.
Rozglądam się wokół, głównie ludzie
młodzi
Ktoś stanął za mną, to ona podchodzi
„Jeśli aktualne jest to
zaproszenie
To ja z chęcią, bo lubię
tańczenie”.
Wolniejszy utwór, akurat coś dla mnie
Rękę położyłem w pasie tej damie.
Podczas obrotów przesuwam swe dłonie
To w górę to w dół ma ręka opadnie
Me serce w górze a żołądek na dnie
Nie wiem, co się dzieje, a któż to
odgadnie.
Torsem swym lekko uciskam jej biust
Kosmyk rudych włosów trafił mi do ust.
Lewa ręka ten pukiel wyrywa
Głowa jej lekko pochylona, krzywa
Pochyliłem głowę, usta dotykają ucha
Prawą mocno przyciskam do ciebie
Szybki obrót i… patrzymy w siebie
Jej oczy… błyszczą mgłą zachodzą
Nagle tchu zabrakło, chyba coś się
dzieje
Ona dyszy na mnie, ja gorącem wieję
Ja coś czuję i ona coś czuje
Oddech przyspiesza, czy to świat wiruje
Chyba za szybko tańczę, zwolnić muszę
Za taki taniec oddam diabłu duszę.
W blasku reflektorów drżą jej piękne
usta
Przecież to zwykły taniec nie jakaś
rozpusta
Koniec utworu, w usta mocno ją całuję
Chociaż stoję prosto ciągle mi wiruje.
Zapraszam do baru, po tańcu siąść muszę
Cholera, podniecony coś zimnego wmuszę.
Siadamy podziwiam ten jej kształt uroczy
Chyba nie jeden za nią wypłakał swe oczy
Ja- upuściłaś pończoszkę
Ona – ale tylko troszkę
Ja- lecz ciało… takie
delikatne… i zaróżowione
Ona- ochhh… przestań już płonę
Ja- oczu oderwać nie mogę,
wzrok chyba wbiję w podłogę
Ona- patrz w oczy moje, ja widzę w nich
twoje
Ja- blask twoich oślepia
Ona-widzę w nich siebie a pragnę ciebie
Dotykam ramienia i sunę dłonią w górę
Przysuwam się i całuję czule
Jej usta gorrrące, jej serce tak drżące
Dłoń we włosy wplatam serce się rwie
A dzika pokusa wciąż dalej mknie
By czuć… tak blisko oddech twój
Czuć rozkosz tak piękną, aż słów brak
I zrzucić jak najszybciej cały ubiór
swój
Ty będziesz moja, ja będę twój
Komentarze (3)
Faktycznie... poprawiając rymy i rytmikę w wierszu,
popłynąłby wtedy leciutko. Bajeczka bardzo ładna i
zgrabnie opisana.
Gdybyś w swoim wierszu-opowiadaniu większą dbałość
przyłożył do rymów i rytmu byłoby naprawdę ładnie.
Ale super bajka...fajowo to opisałeś...ale chyba
musisz uważać na podrywy w barze, bo można dostać po
nosie...hahah....i jak coś, to wybacz, ale nie po
pijaku, bo szybko zapomnisz, a na drugi dzień ma się
kaca moralnego i to obustronnego....bardzo mi się
podoba ta opowieść...zlewka życia, a przecież widać,
że na czymś w życiu ci bardzo zależy...lubię ludzi
pozytywnie zakręconych...