Zwykłe dzienne sprawy
larmo budzika senne oczy mrużę
Bogu powierzam wszystkie dzienne sprawy
szepczę bezwiednie aby był mi stróżem
chronił i wspierał dobry i łaskawy
wertując myśli w drodze do łazienki
czytam scenariusz na dzisiejszy spektakl
solą trzeźwiącą są zimne kafelki
znam plan na pamięć zmiana ról niewielka
zwykłe poranki prolog dni bliźniaczych
z widmem stagnacji jak Don Kichot walczę
każdy leniwie czołga się ślimaczy
choć życie rzeką przecieka przez palce
Komentarze (6)
A gdyby tak dać sie ponieść emocjom i niczego nie
planować:)+++
śliczny wiersz ale :nic nie zdarza się dwa razy:
pozdrawiam serdecznie
'znam plan na pamięć zmiana ról niewielka'...
Gorzkie i nie nastraja optymistycznie..
Bardzo ciekawie opisana monotonia. Wiersz rytmiczny,
ze świetnymi rymami. Pozdrawiam
bardzo ciekawy wiersz, z jednej strony to szczęście
tak budzić się z Bogiem na ustach, to spokój być w
takiej stabilizacji, ale to również z lekka
frustrujące...
bardzo dobrze napisane :-)
Z poranną prośbą do Boga dzień nabiera
wartości,Pozdrawiam