Życie na kartę rowerową
Przysiadł wieczór w lesie bardzo
rozżalony
miał brać śluby z nocą przy srebrnym
jeziorze
już miał dane słowo od swej przyszłej
żony,
ona nie dotarła w umówionej porze.
Sama uprzedzała - nie rób mi teatru,
gdybym się spóźniła - taka prośba mała,
ale, że wystawi go tyłem do wiatru,
kiedy całowała nawet nie wspomniała.
Często zapewniała: będę z tobą chadzać
wspólnymi ścieżkami, tylko nie pij
wódki!
Mnie do końca świata nie będzie
przeszkadzać,
żeś zimą za długi a latem za krótki.
Okropnie spóźniona noc wreszcie
przybyła,
- z rzeką rozmawiałam, babskie gadu -
gadu,
wybacz mi wieczorku, ja już będę miła
i ci podaruję milion gwiazd w posagu.
Tylko mój kochany dziś ślubu nie będzie
jak się dowiedziałam, zgodnie z modą
nową
będziemy żyć razem i przebywać wszędzie
akt ten nazywają kartą rowerową.
Komentarze (16)
Dobre, bardzo nawet, a może lepiej i ten tytuł... ANDO
w ataku.