Żywioły
Zachłannym haustem spijać będę soki,
krople szampana, nim się w gąszcz
zatopię.
Olśniony różą, z rozrzewnieniem błogim,
przeciętą krągłość nie wypuszczę z
objęć.
Płaską toń w wichrze sfaluję spazmami,
jądro cyklonu, nagły krzyk poruszy.
W nienapatrzeniu, czerwoności kalin,
wchłonę ustami, w głębi pragnąc kluczyć
Półłuki żagli tornadem wygięte,
nieprzytomnością oderwę od świata.
Ucichnie burza, nie usłyszę jęczeń,
jednakże tajfun stale będzie wracał.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.