żywoty
my ludzie
z podobnymi twarzami
nie znamy się choć
za okularami ta sama
beznamiętność
ręką otwieramy drzwi
dusznego mieszkania
myśląc o kocie psie
zakupach na parę dni
co założyć jutro z kim
wypada wypić kawę
rzucamy płaszcz
z kluczami w kieszeni
rano ich nie znajdziemy
przytulamy dzieci
dmuchając w uszkodzone
kolana i łokcie
w pośpiechu odwołujemy jutro
by przełożyć życie
na inny dogodny dla Państwa termin
a gdy księżyc
palcem gładzi witryny
zabrudzonych okien
poruszamy stopami
śniąc o umieraniu.
Komentarze (5)
Odnalazłem cząstkę swojego życia...
jak dla mnie świetny wiersz, brawo
myślę, że nie o umieraniu tylko o beztroskim,
spokojnym życiu.
Chociaż się różnimy,
problemy te same - szczególnie te klucze...:)
"w pośpiechu odwołujemy jutro
by przełożyć życie
na inny dogodny dla Państwa termin" to jest fajne :)
ciekawa refleksja.