Baśń o czarowniku Leonie cz. 1.
Nie doczekałem się bajki szadunki, to piszę własną.
W samym środku prastarego lasu, w chatce na
kurzej nodze mieszkała zła czarownica
Tekla. Miała ona syna Leona, którego też
uczyła czarów. Chłopak przecież musiał
jakoś na życie zarabiać, więc rada rodzinna
postanowiła, że przejmie fach po mamusi.
Leon uczył się świetnie, miał jednak jedną
wadę: był dobry. Im bardziej zgłębiał się w
czary, tym częściej u Tekli zjawiały się
koleżanki po fachu ze skargami.
- Twój Leon zdjął czar z krów w Zapiecku.
Teraz dają one trzy razy więcej mleka, niż
dawniej.
- Kiedy wszystkie studnie w Pipidówce
wyschły wskazał mieszkańcom miejsce, gdzie
pięć sążni pod ziemią była żyła wodna.
- Proboszcz kościoła św. Rekuperacji jadł w
piątek mięso. Zakrztusił się i zaczął
kichać. Diabeł już czatował na jego duszę.
A ten łobuz krzyknął "na zdrowie!".
- Młody jest, to i figle mu w głowie -
broniła syna Tekla - Z wiekiem mu to
przejdzie.
Ale nie przechodziło. Mijały lata i w końcu
Leon osiągnął dojrzałość. (W tym kraju
czarodzieje stawali się pełnoletni w wieku
247 lat.) Musiał opuścić dom rodzinny i
poszukać sobie jakichś ruin, bo
czarodziejom - mężczyznom nie wolno było
mieszkać w chatkach na kurzej nodze. Matka,
jak to matka, trochę popłakała, a potem
powiedziała synowi:
- Trudno. Będziesz dobrym czarodziejem.
Żadna praca nie hańbi.
I dała mu na drogę czarodziejską różdżkę,
eliksir niewidzialności i drugi pozwalający
znać mowę zwierząt. Leon spakował to
wszystko w swój tobołek i poszedł, gdzie go
oczy poniosą.
cdn.
Komentarze (20)
Nawet jak się nie loguję to na bieżąco zawsze czytam
Twoje wiersze i prozę.
"Nowy" Jastrz.
Tyle piszesz, ze nie pamietam czy pisales proza.
Bajka... dobry poczatek. :) Podoba sie. :)
Pozdrawiam :)
Jestem bardzo zaciekawiona. Początek baśni o dobrym
czarodzieju przypomniał mi świetną książkę dla dzieci
"Kapelusz pełen nieba" Terrego Pratchetta o
dziewczynce uczącej się, jak być prawdziwą wiedźmą :)
Pozdrawiam.
Szedł, szedł i szedł...
:-)
A baśń płynęła, płynęła, płynęła...
Fajnie płynęła aż do końca, gdzie nie grają mi ttrochę
czasy w ostatnim zdaniu;)
Idę za nią do drugiej części...:-)
Jastrzu, dziękuję, tym samym powiedzenie - skończyło
się jak w bajce, dalej będzie mieć sens. I słusznie.
Zakończenia w stylu francuskiej nowej fali tylko
łamałyby czytelnikom serca.
czekam n cd. - michale: czy akcja na Ziemi - czy
gdzies - na jakims księzycu? - nigdy nie slyszalem o
zdnyn=m czrnoksięzniku Leonie. - moze to byl - Leonid?
- albo Leonidas?
serdecznie pozdrawiam:)
Ciekawie się zapowiada:) Miłego wieczoru:)
Witaj Michale.:)
Już lubię Leonka.:)
Czekam, czekam, na c.d, oczywiście.:)
Serdecznie pozdrawiam.:)
Witaj Michale:)
Zapowiada się bardzo ciekawie:)
Pozdrawiam:)
Dziękuję za odwiedziny.
Szczebrzeszynsky - muszę Cię rozczarować. Baśń kończy
się w najbardziej konwencjonalny sposób, jaki tylko
można wymyślić: "...i żyli długo i szczęśliwie".
Zapowiada się niesamowicie:). M
eh, co zrobić, idzie nowe i czarownictwo schodzi na
psy. Cóż, może chociaż źle się skończy :) czekamy...
czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy bajki
Pięęęknie - aż szkoda, że trzeba czekać na c.d.
Już pokochałam Leona :))) i nie mogę się doczekać
kolejnej części :)))hihihi...:) pozdrawiam Michałku :)