Chmurą płynąć...
Chciałam płynąć przez życie
promienistą chmurą.
W miękkiej bieli usta nurzać,
Słońcem trzeć policzek.
Wysoko, wysoko…
Tymczasem zawisłam
ciężkim, ciemnym kłębem
tuż nad ostrych świerków wierzchołkami
i płaczę
czarnym deszczem.
Skłębiona żalami,
cieniem dawnych marzeń,
pocięta bliznami piorunów,
wiszę bez oddechu,
chcąc choć jeszcze chwilę istnieć.
Już nie marzę o błękicie
słonecznych przestworzy.
Chcę być.
Gradowa, nabrzmiała,
a mimo to płynąć
choćby moment jeszcze.
Ukryć w wietrznych ramionach
przemokłe smutkiem oczy,
nim rozpęknę się z żałością,
raniąc ziemię.
Komentarze (11)
Na tak :)
podoba mi się, a "raniąc ziemię" to mocna puenta
(ranimy ją, nawet tylko depcząc)
Jeśli da się tak bez oddechu jeszcze chwilę istnieć?
to;)
Pozdrawiam, miłego wieczoru.
tylko ostatnie 2 wyrazy nie przemawiają do mnie, bo
jak można zranić ziemię?
bardzo ładny:)
bravo + ;))
Czytałam ten wiersz rano i coś mnie zaniepokoiło.
Teraz dopiero do mnie dotarło skojarzenie z piosenką
Edyty Geppert "Jaka róża, taki cierń", o której się
mówi, że to pochwała samobójstwa. Piękna piosenka,
piękny Twój wiersz, ale wprowadzają jakiś strach. O
Autorkę, o podmiot liryczny?...
Przepraszam, ale takie mam odczucie. Pozdrawiam i
oczywiście daję głos na Twój wiersz.
świetnie napisany wiersz, bardzo dobrze się czyta,
doskonałe metafory :-)
Bardzo dobry wiersz, taki z "górnej półki". Nie
przepadam za białymi wierszami, ale ten jest
wyjątkowy.
Pozdrawiam.
Dziękuję...po prostu :)
Wreszcie jakiś prawdziwy białas, a nie jakaś
grafomania w najgorszym wydaniu, którą to większość
serwuje nam na dzień dobry. Bardzo mi się podoba za
treść oraz za to, żę do końca zachęca do przeczytania.
Posiada wszystko to, co biały wiersz powinien mieć w
sobie. Ma duszę wiersza, a nie prostactwo prostych
słów wyjętych z pamiętnika dziecka.