A dąb tylko skinął konarami
Szedł tak bez celu przez leśne knieje
na twarzy widać przeżyte ciernie
tam gdzie polana zielona ściele
stał dąb wiekowy co dźwigał brzemię
tysiąca wspomnień i mgnień zwyczajnych
pod opuszkami kory ukrywał
w skroniach wciąż tętnił puls życiodajny
a szelest liści piosnkę wygrywał
stanął pod dębem w miejsce mu znane
świat zawirował znów przed oczami
szczęścia tu chwile były świetlane
twarz zalał całą słonymi łzami
przywarł do drzewa całkiem bezradny
krzykiem zagłuszył swoje cierpienie
trwał tak przez długi czas nieustanny
w myślach odżyło dawne wspomnienie
ten obraz znowu wywołał drżenie
poczuł jej dotyk tak aksamitny
splecione ciała i zniewolenie
smak całowania taki soczysty
jęknął dąb stary tak konarami
jakby zrozumiał jego pragnienia
liście zatrzęsły swymi blaszkami
wiatr rozkołysał je do współbrzmienia
spojrzał raz jeszcze w dębowe tchnienia
ogarnął wzrokiem całą polanę
weź bardzo proszę moje marzenia
niech będą w dziupli twojej schowane
Komentarze (31)
Marzenia staremu dębowi przekazane,
ON wszystkie bez słowa wysłuchiwał,
w bardzo pięknym wierszu dziś opisane,
niejeden z nas będzie go czytał.
Fajny wiersz. Pozdrawiam. Miłego wieczoru :))