Ja kiedyś to dowiodę
Ja kiedyś to dowiodę,
jak będę w pełni sił.
Że ktoś mi wchodzi w szkodę,
ktokolwiek by on był.
Nie ważne pochodzenie,
czy masa posiadania.
Ode mnie gość dostanie,
co będzie do dostania.
I żaden immunitet,
przed karą nie uchroni.
Za głupstwa prawem kryte,
za wszystko, co go chroni.
Choć teraz w chwale chodzi,
po medal pierś wypina.
Przestanie w końcu szkodzić,
dosięgnie drania wina.
Już nikt go nie ocali,
bo prawo prawem stanie.
Będziemy w takim trwali,
aż przyjdzie pojednanie.
Lecz wcześniej to dowiodę,
jak będę w pełni sił.
Że ktoś mi wchodził w drogę,
i z mojej krzywdy żył.
Nie liczy się tu stopień,
czy tytuł naukowy.
Pęc musi wstrętny ropień,
bym nie czuł bólu głowy.
Litości też nie będzie,
przed karą nie uchroni.
Jak ktoś żył w wielkim błędzie,
to błąd ten go dogoni.
Komentarze (3)
A proszę Cię bardzo...dowiedź :))) niech pęknie
wstrętny ropień...
Pozdrawiam :)
Tadziu a już myślałem że dorosłeś a Ty dalej prężysz
muskuły przed lustrem. Uważaj bo Ci żyłka strzeli.
Wiersz się zaczynał niczego sobie ale potem wróciło to
co zwykle. Pozdrawiam z uśmiechem:)))
Mądre!!
głos mój i szacun jest twój