Jeździec światła
Przybył znikąd na białym koniu
z ciemniej krainy
osnutej samotnością
z zapomnianej dali
tajemniczości
z wyobraźni
nieznanej
przystanął
trzymając coś w dłoni
pytając o dalszą
drogę
jego twarz
wyrażała wszystko
trud i zmęczenie
drogą
żal w przymglonym
wzroku
iskierki nadziei i
pełni wiary
poszukując
szczęścia
pośród chwil
osamotnienia
drżenie owładnęło
całe ciało
łomotanie i
przyspieszony oddech
a jeździec
pozostał
skrywając
samotność i żal.
Rozczarowanie i
łzy schował do torby
ukazał uśmiech i
radość
zaszczepił
magicznym uczuciem
ogrzał duszę
płomieniem
trzymając w
dłoniach serce
podążał obok
mnie.
Przybył z cienia dal światło nadziei moze tutaj odnajdzie swoje miejsce lub odejdzie skąd przybył.....
Komentarze (6)
dziekuje za komentarze....
pozdrawiam...
Przede wszystkim to jest banał. Myśl była, się zmyła.
Pozdrawiam.
Piękna,ciekawa treść,wiersz z duszą i sercem
:))))pozdrawiam
Ja też jestem takim jeźdźcem, który szuka drogi.
Prawdziwej i dobrej drogi życia. Tylko, że takiej
drogi nie ma...
zenujaco slaby! nie lubie oceniac wierszy zbyt ostrym
jezykiem bo przeciez w kazdym jest zawarty kawalek
wnetrza autora, cos czego by nikomu nie powiedzial ale
ten wiersz jest po prostu fatalny...
Dzisiaj o po północy wydawał mi się niezły teraz
czytam i wiem że jest genialny :) Gratulacje nie każdy
umie tak ciekawie napisać o nadziei.