W kir odziana
przyodziani w czarne fraki
z nut wydobywają dźwięki
noc zagląda przez witraże
nagle wszystkie lustra pękły
ktoś się zbliża bez oddechu
we woalach z wiolonczelą
pochyliły płomień świece
chociaż wiatry tu nie wieją
przesycona wiolin echem
mgła wypełnia korytarze
ona gra jakby nie grała
koncert mych upojnych marzeń
niech mi szarpie serce smykiem
nie chcę się otulać świtem
sny na jawie mnie dopadły
klęknę na kamienną płytę
i wyleje łzy muzyka
małą dłonią wykrzesana
dla tej róży w kir odzianej
moich snów otwarta brama
Komentarze (8)
Jak konsekwentnie, to dlaczego nie "w kir odziana"?
A gdyby była i interpunkcja, i prawidłowe znaki
przestankowe - czy wiersz by na tym stracił, czy
zyskał? Ech, ta pseudonowoczesność, tuszująca braki w
stosowaniu zasad polskiej pisowni.
witaj,wspaniale oddany smutek,ukłony
Wiersz piękny smutkiem nasycony...
...moich snów otwarta brama +++
Pozdrawiam.
Refleksyjny, obrazowy wiersz.
Pozdrawiam cieplutko z daleka.
doskonały wiersz tylko 3 zwrotka 3 wers lekkie
załamanie rytmu.
doskonały wiersz tylko 3 zwrotka 3 wers lekkie
załamanie rytmu.
Piekny wiersz, opis tak perfekcyjny, że z łatwością
można sobie wyobrazić to miejsce...Pozdtawiam!
wiersz niezwykle smutny, ale uroczo piekny i z bardzo
dobrymi rymami