kolebka bez dziecka
ten parapet to nie było odpowiednie
miejsce
ludzie nie lubią patrzeć na śmierć
gdy gaśnie cień zapalają światło
i wtedy jest wszędzie gdzie nie dosięga
ręka trzymająca świecę
lepsza byłaby wieczna lampka
pozwala na spokojny sen
po obu stronach przerywnika
nic nie trwa dłużej niż musi
nawet przeciąg zatrzaskuje w końcu drzwi
ucina czas w miejscu zmiany organizacji
ruchu
cząsteczek kurzu i pyłków traw
podlecę pod powykręcany reumatyzmem dziki
bez
ludzie nie lubią patrzeć na śmierć
coś im to mówi
udają że nie rozróżniają słów
zrzucając wszystko na szum
uliczny zdaje się potwierdzać
niekończący się przepływ krwi
w trajektorii lotu
enty raz spadającego Ikara
ten parapet to naddawanie drogi
i niepotrzebny pęd
a bruk taki twardy
a ziemia dudni głucho
niewypowiedziana skarga
jak echo się powtarza
przepoczwarza w bunt
Komentarze (14)
Ewo, bardzo ciezki wiersz.
Wielkie DZIĘKUJĘ. Pozdrawiam.
Strata dziecka ,Nie wiadomo czy to byla jego decyzja
czy nieszczesliwy wypadek.A bruk taki
twardy...Przejmujacy .
refleksja i smutna biel życia
pozdrawiam
ja nie wiem Ewo jak kobiety mogą czytać ten wiersz, bo
mnie facetowi ciężko...
perfekcyjnie rozgrywasz emocje
Poetko
Z podziwem.
Świetny wiersz. W zadumie...
Pozdrawiam
Bardzo smutne i niestety prawdziwe.
Jak zwykle poezja przez duże P,
temat też jak zwykle trudny,
odchodzenie nie jest łatwe,
a ludzie boją się patrzeć na nie,
co do parapetu, to mnie się kojarzy ze skokiem przez
okno i ucieczką przed życiem, ale z usychaniem na
parapecie okna...
Co do upadku Ikara n- ty raz,
to ja znam jeden, ale tutaj metaforycznie jest on n-
ty,
a może w życiu trzeba x razy upadać, by się podnosić,
nie umierać?
Pozdrawiam wieczornie.
Klimat smutny, a w moim odbiorze dramatyczny. Myśli
kogoś stojącego na parapecie. Pozdrawiam Cię Daisy:)
Za Anną.
ten parapet kojarzy mi się z oknem życia.
Wszystko, co trwa z przymusu może boleć. Śmierć nie
jest straszna, gdy na chwilę...
Pozdrawiam
Rany boskie, takie to jest.
głos mój i szacun jest Twój!