krwio-obieg
Zajrzałem wgłąb siebie,
co zobaczyłem?
Sam nie wiem!
Ale wam powiem:
Szedłem od góry, pierw głowa,
jaki to umysł słaby, jaki niemrawy
Wystraszyłem się, uciekłem z krzykiem,
Naraz płuca
takie nieczyste, takie zabłocone
Na ten widok, na wymioty mnie wzięło
w tempie jednym uciekłem pod wątrobę,
Tam zaś, piekło, coś się pali
coś wylewa.
Poczułem jak głowa mi pęka,
czy to wódka czy wino, przemóc się nie
mogłem
odszedłem.
Coś mi jednak spokoju nie dawało,
tak, jakbym o czymś zapomniał
No tak, to fakt moje serce bez skazy
minąłem.
W ciągu chwili sie wróciłem, ale nie
zgadniecie
co zobaczyłem!
Krwiaki, dziury, rysy wszystko jakby
zniszczone,
co najmniej tornado, albo ogień spalił!
Nie mogłem wytrzymać, wtedy się
obudziłem,
zalany potem stwierdziłem, do pupy z takim
życiem!
Komentarze (1)
Oj,jakto dobrze,że to było snem.można się było
wystraszyći zawalik gotowy